Potęguj możliwości z Krzysztofem Matuszkiem

Krzysztof Matuszek

Czy chemia może mieć coś wspólnego z historią fotografii? Okazuje się, że tak. Poznajcie Krzysztofa Matuszka, studenta nanotechnologii, który prosto z Austrii opowiada o swojej pasji naukowej i zamiłowaniu XIX-wiecznej techniki fotograficznej. 


Nanotechnologia brzmi dosyć zagadkowo – na czym polega i czego właściwie uczą się studenci na tym kierunku?
Nanotechnologia to w największym skrócie nauka na styku chemii i fizyki. Zajmuje się wszystkim tym, co ma mikroskopijne rozmiary i liczy co najwyżej kilkaset nanometrów. Ale nie tylko – nie mniej prężną gałęzią nanotechnologii jest inżynieria widocznych gołym okiem materiałów, które, na przykład, mają zmodyfikowaną powierzchnię, co warunkuje ich właściwości. Właśnie te, uzyskane dzięki mikroskopijnym rozmiarom, unikalne właściwości, a nie mikroskopijne rozmiary same w sobie, są w nanotechnologii kluczowe. 

Krzysztof Matuszek
Oprócz skali mikro pasjonuje Cię skala makro. Zajmujesz się hobbistycznie cyjanotypią, czyli technika fotograficzną, która łączy sztuką artystyczną z chemią. 
Tak, o tej technice dowiedziałem się przypadkiem, a że odczynniki są relatywnie tanie i łatwo dostępne, postanowiłem spróbować. Z początku najbardziej zajmujący był dla mnie sam proces chemiczny, jaki zachodzi podczas naświetlania zdjęć; moje negatywy przygotowywałem w oparciu o zdjęcia, które uprzednio wykonałem aparatem cyfrowym. Jak dotąd brzmi to bardzo chemicznie, prawda? Ale w fotografii bardzo ważne jest, kto stoi za obiektywem – nawet najlepsza emulsja nie zrobi na nikogo zdjęcia. Ta „urocza” technika ma dziś jednak głównie charakter historyczny, kojarzony ze sztuką XIX-wieku. Natrafiłem jednak na artystów, którzy nie ograniczają się do papieru i wykonują cyjanotypy na tkaninach, a nawet na ścianach domów. Postanowiłem więc ozdobić w ten sposób koszulkę i sądzę, że byłem nie najgorzej wyposażonym fanem na koncercie Iron Maiden w Krakowie! 

 

Działasz także w kole naukowym „Nano”. Co skłoniło Cię, by należeć do koła?
Jeśli mam być rozbrajająco szczery  - dołączyłem z uwagi na nazwę. I to jest chyba najlepsza reklama, bo uwielbiam nanotechnologię i wszystko, co jej dotyczy. Nasze koło zrzesza wszystkich młodych adeptów nanotechnologii, którzy chcą ze swoją wiedzą robić coś więcej, niż tylko uczęszczać na zajęcia. Jeździmy na konferencje naukowe, bierzemy udział w konkurach, rozwijamy własne projekty. Koła naukowe i Samorząd Studencki to miejsca, w których rozwija się unikalne miękkie kompetencje i cementuje wieloletnie przyjaźnie. Gorąco polecam tę formę aktywności studenckiej wszystkim przyszłym studentom naszego Wydziału.

 

Jakie są Pana plany na przyszłość? Gdzie chciałby Pan pracować? I w jakich w ogóle miejscach może pracować nanotechnolog?
Co do tego – nie jestem jeszcze całkiem zdecydowany. Rozważam kontynuację nauki na studiach trzeciego stopnia, czy to w kraju, czy za granicą. Myślę też nad pracą w dziale badań i rozwoju,
w czym doktorat, oczywiście, nie przeszkadza. Studenci naszego kierunku doskonale odnajdują się zarówno w ośrodkach naukowych, jak i laboratoriach R&D w dużych przedsiębiorstwach.
 

Na nasze pytania odpowiada Pan z Austrii – czy może Pan uchylić rąbka tajemnicy, jaki był cel tej podróży?
Przyjechałem tutaj na praktykę na Politechnice w Grazu, w Instytucie Chemii i Technologii Materiałów. Dzięki oragnizacji IAESTE, która prężnie działa na naszej Uczelni, mam wielką przyjemność realizować swoją aktualną pasję naukową – przygotowuję organiczne ogniwa fotowoltaiczne, a następnie mierzę wszystkie istotne parametry, takie jak wytwarzane napięcie czy wydajność. Dla mnie to najlepsze wakacje - zawsze staram się dbać o to, żeby czas studiów wycisnąć niczym cytrynę!

Poznaj nasz kampus