PŁ. Dobrze wybrałem - Konrad Klimczak

Czy budowanie stron internetowych może być sztuką, a programowanie poezją? Konrad Klimczak z firmy BinarApps nie ma co do tego wątpliwości. Tworzenia aplikacji i stron www uczył się na Wydziale Fizyki Technicznej, Informatyki i Matematyki Stosowanej, a pierwszą pracę w zawodzie podjął już na drugim semestrze studiów! Choć twardo stąpa po ziemi, wierzy, że wszystko jest możliwe. Dzięki temu łączy dziś pracę programisty z prawdziwym szybowaniem w przestworzach... bez ruszania się z miejsca.

 

 

 

Informatyka stosowana już od lat jest chętnie wybierana przez kandydatów na studia. Jak ocenia Pan swoją decyzję po latach?

Modny kierunek – na pewno, ale w informatyce pociągała mnie przede wszystkim ogromna różnorodność. Ten kierunek to prawdziwy ocean możliwości. Jestem przekonany, że nie ma dwóch absolwentów informatyki o takich samych umiejętnościach. Studiując, mogłem zyskać wiedzę z takich dziedzin jak programowanie aplikacji internetowych, tworzenie gier, administrowanie sieciami czy systemy wbudowane. Każdy student podąża ścieżką, która interesuje go najbardziej – ja wybrałem specjalizację inżynieria oprogramowania. Uważam, że wybór tego kierunku był moją najlepszą decyzją w życiu. Zdobyta wiedza pozwoliła mi wejść w świat nowoczesnych rozwiązań i zmierzyć się z pędem technologicznym na pierwszym froncie.

 

Można powiedzieć, że nie tylko na froncie. Pierwszą pracę rozpoczął Pan na stanowisku front-end developera. I to w dodatku już na pierwszym roku studiów. To chyba wyjątkowe szczęście?

Tak, dokładnie na drugim semestrze studiów dostałem pracę jako programista w firmie IT. Ofertę pracy znalazłem w newsletterze Politechniki Łódzkiej, w którym pojawiało się wiele atrakcyjnych propozycji zatrudnienia. Moje zgłoszenie traktowałem jednak bardziej jako marzenie, ponieważ sądziłem, że rzadko zatrudnia się tak młodych studentów na praktyki czy staż, a co dopiero na pełny etat. Tymczasem z sukcesem ukończyłem długi proces rekrutacji i zostałem regularnym programistą. Specjalizowałem się w technologiach front-end-owych – odpowiadałem za warstwę prezentacji, czyli to, co widzą użytkownicy, kiedy korzystają z aplikacji banku lub przeglądają serwisy informacyjne.

 

Wyspecjalizował się Pan w tworzeniu aplikacji internetowych głównie dla klientów korporacyjnych. Obecnie pracuje Pan w firmie BinarApps. Na czym polega Pana praca?

Zajmuję się przede wszystkim implementacją warstwy wizualnej, która jest jednym z kluczowych elementów aplikacji. To dzięki niej użytkownik ma możliwość skorzystania z serwisu, którego wygląd ma ogromny wpływ na poczucie komfortu klienta. Aby osiągnąć jak najwyższy stopień satysfakcji, proces tworzenia aplikacji internetowej poprzedzony jest pracą naszego działu consultingowego. Tam zdefiniowany zostaje problem, jaki system ma rozwiązywać. Następnie dokonujemy wstępnej estymacji czasowej, w której również jako programista biorę udział. Dzięki temu klient wie, w jakim czasie może spodziewać się pierwszych rezultatów naszych prac lub gotowej aplikacji. Następnie zespół grafików przygotowuje makiety pokazujące, jak gotowy produkt powinien wyglądać. W tym momencie ja jako developer przejmuję stery i rozpoczynam implementację serwisu. Jest to najdłuższy proces, wymagający ciągłej weryfikacji przez zespół testerski, który zgłasza poprawki do programistów. Dzięki temu gotowa aplikacja jest nie tylko doskonale dostosowana do oczekiwań odbiorców, ale także bardzo intuicyjna w działaniu.

 

Swoją wiedzę zyskał Pan na jednej z najlepszych uczelni technicznych w kraju. Co ceni Pan sobie najbardziej w Politechnice Łódzkiej?

Politechnika Łódzka to wspaniała przygoda – wymagająca, ale umożliwiająca start w przyszłość od razu z wysokiego szczebla. Oprócz wiedzy informatycznej poznałem w praktyce wiele zasad, które stosuję do dziś w mojej pracy. Codziennie staję przed wieloma wyzwaniami, a jednym z nich jest planowanie architektury aplikacji. To ważna decyzja, a jeśli popełnimy błąd, aplikacja może się dalej nie rozwijać. Dzięki Politechnice Łódzkiej wiem, że błądzenie nie jest niczym złym, lecz daje podstawę do wypracowania najlepszego rozwiązania. Dowiedziałem się także, jak ważna jest praca w zespole. Już na studiach, pracując w grupach projektowych przekonałem się, że informatyka jest jak natura –  w całej krasie pokazuje swoje piękno, a gdy próbujemy wniknąć w głąb, to okazuje się, że na sukces składa się wiele organizmów. Każdego dnia potwierdzam te spostrzeżenia praktyką.

 

W wolnych chwilach ma Pan niepowtarzalną pasję. Lubi Pan latać w przestworzach, właściwie nie ruszając się z miejsca....


Rzeczywiście, tak można powiedzieć. Wszystko dlatego, że buduję drony sportowe, a nie jest to łatwe zajęcie. Porównałbym je do składania komputera PC, lecz na dużo trudniejszym poziomie, ponieważ wymaga to nie tylko odpowiedniego doboru części, ale również znajomości podstaw elektroniki, czy choćby umiejętności  lutowania. To, co odróżnia drony sportowe od filmowych to widok z perspektywy pierwszej osoby (z ang. FPV - First Person View). Podczas lotu zakładamy specjalne gogle, które pokazują nam obraz z kamery drona umieszczonej na przodzie konstrukcji. Pozwala mi to na kilka minut przenieść się do innej rzeczywistości, coś na wzór Matrixa, gdzie na chwilę stajemy się ptakiem i możemy dryfować w przestworzach.  Dla mnie to idealna odskocznia od codziennej pracy przy komputerze.

 

 

Rozmawiała: dr Aleksandra Pawlik

Grafika: Filip Podgórski

Zdjęcia pochodzą z firmy BInarApps oraz prywatnego archium bohatera.

 

 

BinarApps to zespół specjalistów technologicznych, który od 7 lat wspiera startupy i większe firmy z całego świata w tworzeniu produktów cyfrowych. Szczególnie specjalizuje się w obszarze logistyki, FinTech, marketplace, open banking oraz retail. Firma rozwijana jest w oparciu o wspólne wartości, skupia się na budowaniu partnerskich relacji i dostarczaniu jakościowego oprogramowania.

 

 

Poznaj nasz kampus